Rubinek – uratowany książe
Kuba – tak nazywał się ten mały kucyk kiedy był jeszcze u handlarza.
Znaleźliśmy ogłoszenie , gdzie ów handlarz chciał kuca sprzedać wraz z całym jego „dobytkiem” . tzn. w okresie letnim ciągnął za sobą bryczkę a w zimie pracował jako… renifer… ciągnąc sanie.
Całe swoje dotychczasowe życie ciężko pracował. U handlarza od którego odkupiliśmy Kubę -obecnie Rubinka pracował 8 lat ( sam ma zaledwie 10 lat)
Po zamieszczeniu informacji na naszej stronie na fb , zgłosiła się do nas Beata – prezes Fundacji Dom Dla Kundelka. Zapadła decyzja – trzeba malucha wykupić. Z racji tego , że nasza Fundacja znajduje się bliżej miejsca pobytu Rubinka , zaczęliśmy działać tu – nawiązaliśmy kontakt z handlarzem , zapewniliśmy dom tymczasowy dla malucha , dopóki Dom dla Kundelka nie zorganizuje transportu do siebie , gdzie finalnie miał spędzić resztę swojego życia , ciesząc się wolnością.
W tym miejscu jest wiele rzeczy o których jeszcze nie możemy pisać ze względu na to , że sprawa Rubinka nie jest jeszcze zamknięta do końca.
Zatem przechodząc już do momentu odbioru konika od handlarza , po odjechaniu z posesji puściły mi wszelkie emocje , które musiałam trzymać na wodzy tam na miejscu. Był płacz , radość ale i smutek , gdyż została tam jedna klacz 6 bądź 8 letnia , której handlarz nie chciał nam sprzedać (póki co, jeszcze mu służy – jak stwierdził )
Dzięki szybkiemu działaniu Beaty oraz Agnieszki , Rubinek nie musiał zmieniać po raz kolejny miejsca zamieszkania , gdyż w tempie expresowym załatwiły transport i chłopiec pojechał do nowego – szczęśliwego domu , gdzie nigdy nie będzie musiał pracować ( no, chyba że na uwagę innych klaczy :> )
W momencie rozstania , gdzie my wracaliśmy w swoje strony a Rubin z Jarkiem jechali do nowego domu – znów łez było co niemiara 🙂 Wycałowany , wyściskany maluch odjechał.
Przypadł mi ogromny zaszczyt zostania mamą chrzestną Rubinka , z czego jestem ogromnie dumna , i za co bardzo dziękuję !
A małemu Rubinkowi życzymy duuużo zdrówka i końskiej radości.